2.Ile już lat pracuje Pani z panem Leszkiem Szarzyńskim?
Współpracowaliśmy już wcześniej, ale w zespole Pro Musica Antiqua pracujemy od trzech lat.
3. A jak rozpoczęła się Państwa współpraca?
Spotkaliśmy się w ten sposób, że Pro Musica Antiqua wymagała zmian. Zmieniali się członkowie zespołu, potrzebny był pianista i jednocześnie organista. Ponieważ dysponowałam czasem, na zaproszenie odpowiedziałam bardzo chętnie i wtedy znalazłam się w zespole.
4.Czy zawsze występują Państwo w tym składzie ?
W duecie? Rzadko. Najczęściej występujemy w kwartecie, to znaczy trzy instrumenty dęte: flet, obój, fagot i do tego tak zwany „Basso Continuo”, czyli instrument, który akompaniuje grę, który wypełnia muzykę harmonicznie.
5. Na którym z wymienionych instrumentów gra Pani ?
W tej chwili gram na jednym instrumencie, jest to instrument syntetyczny, który naśladuje różne barwy: barwy fortepianu, tak jak dzisiaj na koncercie, barwy klawesynu- na początku koncertu, jak również barwy organów, kiedy wykonujemy muzykę dawną typu liturgiczną. Taką, którą możemy czasami w kościele usłyszeć na ważnych uroczystościach , na przykład ślub ( utwory typu Ave Maria Szuberta )i wtedy pięknym podkładem są organy właśnie.
6. A czy od dziecka chciała Pani należeć do zespołu?
Na początku uczyłam się indywidualnie gry na fortepianie, do czego zachęcili mnie rodzice. Gdy miałam siedem lat poszłam do szkoły. Była to jednocześnie szkoła muzyczna we Wrocławiu – tam się urodziłam i tam zaczęłam się uczyć gry na fortepianie.
7. Kim Pani jest w życiu? Kim z zawodu? Jak spędza Pani wolny czas?
Z zawodu jestem muzykiem - pianistką, akompaniatorem. Wolny czas spędzam bardzo różnie, tak jak każdy przeciętny człowiek. Bardzo lubię przyrodę, bardzo lubię ogródek – ogród, który mam. Bardzo kocham zwierzęta ( mam dwa koty i psa boksera). Często też spotykam się z moimi dziećmi, które są osobami już dorosłymi i też są muzykalni. Syn jest muzykiem rozrywkowym- jazzowym, a córka jest muzykiem, który wykonuje muzykę dawną na zabytkowych instrumentach. Spotykamy się często ,by wspólnie spędzić czas. Ale moje hobby to przede wszystkim natura, zwierzęta, ogród i muzyka różnego rodzaju.
Rozmowa z Panem Leszkiem Szarzyńskim -flecistą.
1.Dlaczego wybrał Pan akurat flet?
Dlaczego akurat flet? Od dziecka śpiewałem, a potem grałem na fortepianie, a mój dużo starszy brat był skrzypkiem. Ja nie interesowałem się wcześniej fletem. Mój brat był inspiratorem, mówił :–„ Słuchaj na fortepianie nie ma sensu, żebyś dalej grał, a dlaczego? Dlatego, że fortepian jest instrumentem, który jest trudnym instrumentem, jednocześnie trzeba strasznie długo pracować i ryzyko jest dalej, bo to jest tak, że nie można grać nigdzie za wyjątkiem bycia solistą. Wybierz sobie instrument dęty z takich jak: flet, obój, fagot i klarnet. Najlepiej flet, bo obój, fagot i klarnet mają stroik, a stroik trzeba stroić, czyli pracować, robić, zakładać. Na flecie mamy rurkę, jest też ustnik, ale nie ma tej dodatkowej pracy. Dlatego wybierz flet.” W związku z tym flet został mi „narzucony”. I od tamtego czasu zacząłem grać na flecie.
2. Jak na początku wychodziła Panu gra na flecie?
Nauka jest nauką, zawsze uczymy się na błędach. Jak byłem mały, rywalizowałem ze swoim kolegą, kto zagra więcej ćwiczeń. ale mieliśmy takiego fajnego profesora, który mówił, żeby nie rywalizować, bo muzyka to nie sport.
3. Jak ciężka była to praca oraz co trzeba było zrobić, aby osiągnąć taki sukces?
Jeśli czymś się zajmujemy, to musimy to kochać. Akurat muzyka nie jest sportem, w którym możemy określić, kto dalej skoczył. Jeśli mamy zastanawiać się: po co? na co?, to jest to bez sensu, bo każdy ma inny gust i sam określa, co mu się podoba, więc gram w taki sposób jaki lubię i ludziom się to podoba. Uczyłem się grać i po prostu zacząłem zarabiać za bycie muzykiem.
4. Czy Pana flet jest ciężki?
Nie, znaczy każdy instrument ma swoją wagę, ale flet poprzeczny trzyma się w trochę niewygodny sposób, dlatego wygodniej jest grać na klarnecie. Po prostu w pewnym momencie pozycja zaczyna przeszkadzać, ale póki mogę gram dalej.
5. Jak było w Egipcie, gdzie pracował Pan jako flecista i wykładowca?
To jest teraz inny kraj, są tam wojny, ale kiedy akurat ja tam byłem, było spokojnie i przyjemnie. Jest inna religia, są inne wartości. Kiedy tam przebywałem nie było wielu muzyków, a jak byli, to grali zazwyczaj na specyficznych instrumentach, więc zatrudniano muzyków z Europy. Udało mi się przejść tak zwany „casting” i przez jakiś czas pracowałem z tamtejszymi muzykami.
6. Skąd nazwa Pro Musica Antiqua?
Samo Antiqua, może od tego zacznijmy jest to „stara”, a Pro Musica Antiqua oznacza promowanie muzyki starej.
7. Skąd w ogóle pomysł ,żeby założyć zespół?
Sam pomysł był taki, że gdy byłem w szkole średnie,j to przyjechał pewien wspaniały zespół na koncert kameralny. Trochę zawiodłem się tą muzyką kameralną i postanowiłem w przyszłości założyć własny zespół. |